czwartek, 21 marca 2024

"Zdobycz" Émile Zola



W Zdobyczy Zola opisuje losy Aristide'a, jednego z synów Pierre'a, który w pierwszym tomie cyklu odgrywał tylko poboczną, niezbyt fortunną rolę. Podczas przewrotu zachował się wbrew rodzicom, bez szczególnego i świadomego zamiaru, zbyt późno zorientował się bowiem, który kierunek polityczny ma szansę zwycięstwa. Aristide opuszcza prowincjonalne Plassans i wyjeżdża do Paryża, gdzie liczy na pomoc brata – Eugène – który objął stanowisko ministra. 
Pomoc brata ogranicza się jednak tylko do zapewnienia mu stanowiska w urzędzie do spraw budowlanych, nieoceniona pomoc nadchodzi jednak z zupełnie innej strony. W najlepszym możliwym momencie umiera żona Aristide'a i pojawia się jego siostra – Sidonie – która być może do tej śmierci się przyczyniła i swata go z młodą panną z dobrego domu. Renée powróciła z pensji w ciąży, którą należy zataić – świetnie uposażona wychodzi więc za Aristide'a, który przyjmuje ciążę na swój rachunek. Wszystko układa się po jego myśli – młoda żona traci ciążę, a ogromny posag pozwala mu na rozpoczęcie piramidalnie skomplikowanych spekulacji, wykorzystując zaplanowaną na wielką skalę przebudowę Paryża za panowania Napoleona III. Machlojki Aristide'a są tak skomplikowane, że sam traci kontrolę nad ilością swoich pieniędzy, jedno jest jednak pewne – jest ich tak wiele, że zarówno on, jego żona, jak i syn z pierwszego małżeństwa – Maxime prowadzą życie iście królewskie. 
Renée interesuje się tylko bankietami, nowymi kreacjami, plotkami, a jej jedynym celem w życiu jest rozkosz i przyjemność. Pod okiem zajętego męża wciąga pasierba w zakazany romans. 

Powieść Zoli to swoisty dokument Paryża z połowy XIX wieku – w najwyższych sferach dominują dekadencja, upadek obyczajów oraz spekulacje na koszt państwa. Trudno zapałać sympatią do choćby jednego bohatera – moralne zepsucie i perfidia wręcz odrzucają od wszystkich.
Drobiazgowe opisy pomieszczeń, ulic, strojów dopełniają obrazu ówczesnego społeczeństwa.

Moja ocena: 4/6

Émile Zola, Die Beute, tł. Rita Schober, 290 str., Rütten & Loening Berlin 1981.

12 komentarzy:

  1. Generalnie u Zoli chyba trudno polubić bohaterów, no może poza Wszystko dla pań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgoda, ale Aristide jest wyjątkowo odrażający.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niedawno czytałam tę książkę. Spośród bohaterów tylko pierwsza żona Aristide'a zrobiła na mnie sympatyczne wrażenie. To była dobra, skromna osoba.
    Widzę, że wydanie niemieckie ma bardzo dziwaczną okładkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz poszukam Twojej recenzji, ciekawa jestem! Tak, masz rację, pierwsza żona była pozytywna, ale było jej bardoz mało w książce. A to wydanie jest częścią całej serii, wydanej w latach 80-tych w NRD i wszystkie mają takie okładki.

      Usuń
    2. "Zdobycz" mnie raczej nie zachwyciła. Jak na mój gust ta książka zawiera zbyt wiele opisów zdobywania pieniędzy. Irytowali mnie Aristide, Maksym, Renata, Sydonia... Maksym chyba najbardziej, bo czuję wstręt do mężczyzn, którzy wciąż przeglądają się w lusterku.

      Moja ulubiona książka Zoli to "Lourdes". W niej były i ciekawie opisy, i sympatyczni główni bohaterowie. Piotra i Marię łatwo można polubić i zrozumieć.

      Usuń
    3. Tak dawno czytalam inne książki Zoli, że na razie trudno mi porównywać. Ze świezo przeczytanych dwóch pierwszych tomów cyklu na razie nie zachwycił mnie żaden. Muszę przyznać, że często nudziły mnie drobiazgowe opisy. Ale zobaczymy co będzie dalej. Lourdes pewnie dopiero po całym cyklu przeczytam.

      Usuń
  4. Rozumiem, że czytałaś po niemiecku? Niestety zbyt słabo znam ten język, ale akurat teraz czytam po angielsku. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaję się bez bicia że Zoli znam tylko Germinal. Przeczytałam ją jednym tchem bo bardzo mi podeszła. Była to pozycja z listy na egzamin z literatury powszechnej. U nas na roku nikt poza mną nie chciał Zoli bo trudny i przygnębiający. A mnie się spodobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam i muszę wreszcie wrócić do tego cyklu.

      Usuń
  6. Z pamięcią niestety tak to jest, że bywa zawodna. Kiedy zobaczyłam u Ciebie tytuł Zdobycz Zoli, zaczęłam się zastanawiać, czy czytałam. Ale od czego mam bloga, a przynajmniej miałam (bo dawniej więcej pisałam o lekturach, dziś więcej o podróżach). Czytałam jakieś dziewięć lat temu. Jak większością książek Zoli byłam zachwycona, choć jednocześnie i nieco znużona tymi opisami finansowych spekulacji. I u mnie jeszcze jakieś ze trzy książki Zoli czekają na swoją kolej. Tzn. ze trzy na półce, bo nie zgromadziłam całej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja planuję tym razem naprawdę przeczytać cały cykl.

      Usuń